W klubach na całym świecie często możesz spotkać się z założeniem, że najlepszą formą pracy jest łączenie sił z innymi tancerkami i podchodzenie do stolików we dwie/trzy tancerki/hostessy. Wzięło się to stąd, że przede wszystkim cała sytuacja przy stoliku przebiega w sposób bardziej kulturalny, kiedy każdy z Panów ma z kim rozmawiać. Unika się dzięki temu ich poczucia „niezręczności”, pojawiającego się w momencie kiedy kolega, z którym przyszli, zabawiany jest przez atrakcyjną damę, a oni sami skazani są jedynie na obserwację dziewczyn. Zwykle wtedy patrzą bezwiednie w kierunku tancerki przy rurze, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że wcale nie bawią się najlepiej i zastanawiają się, co może być z nimi nie tak, że do nich nikt nie podszedł. Lub – co gorsza – wyciągają telefon i tracą zainteresowanie klubem. Tym samym odcinają się od świata zewnętrznego i im dalej w las, tym ciężej na późniejszych etapach namówić ich na zabawę lub szampany w VIP roomie.
Zalety współpracy w klubie
Mając na uwadze te aspekty, faktycznie zdecydowanie bardziej intratną opcją jest organizacja grupek tancerek/hostess, które w jednym czasie podejdą do stolika. Warto obserwować koleżanki, po wejściu potencjalnych klientów. Jeżeli rozpoczęły już między sobą rozmowy, która z nich chce podejść i do którego gentlemana, dobrze by było podejść do nich i jasno określić, że również chcesz się z nimi wybrać do Panów. Porzuć na tę chwilę skromność bądź wrodzoną pokorę! W takich momentach dobrze jest zawalczyć o siebie i unikać możliwości odsunięcia przez współpracownice, od pierwszej próby podejścia do stolika. Oczywiście nie chodzi o to, by robić to za wszelką cenę i za każdym razem, gdy w drzwiach stoją potencjalni kandydaci na długie godziny sączenia drinków i spędzenia z Tobą czasu. Klub to zaskakująco specyficzna przestrzeń, w głównej mierze między innymi przez to, jaki wpływ na całokształt ma wyczucie sytuacji, odwaga i roztropność, ale też jednocześnie umiejętność wycofania się w odpowiednim momencie.
Pamiętaj, że klienci nad ranem wyjdą z klubu i pójdą do domu, a Ty zostaniesz. O ile pieniądze na Waszym koncie będą się zgadzać, tak atmosfera między współpracownicami może ulec zmianie, przez to, że np. po raz kolejny, bez zahamowań walczyłyście jak lwica o klienta, nie dając najmniejszej możliwości wykazania się innym.
A gdyby odciągnąć klienta od kolegów?
Kolejną istotną kwestią jest dalszy przebieg spotkania z klientem. Po pierwszych kilku zdaniach jesteśmy w stanie określić, czy Gentleman, z którym przed chwilą się poznałyśmy, ma sprecyzowany cel/ jest samodzielny w podejmowaniu decyzji dotyczących spędzenia czasu w klubie.
Jest kilka najbardziej wyróżniających się możliwości. Pierwsza to taka, że nasz klient będzie cały czas posiłkował się zamiarami kolegi bądź kolegów. Najczęściej wtedy patrzy w ich stronę pytającym wzrokiem, a na nasze propozycje odpowiada, że musi skonsultować to z pozostałymi. Zwykle jest to postawa mężczyzny skromnego, spokojnego lub zwyczajnie takiego, który wcześniej nie korzystał z tej formy rozrywki.
W takiej sytuacji, unikajmy długotrwałych prób namówienia i zmieńmy taktykę. Zwróćmy się do pozostałych, jakie oni mają plany.
Psychologia tłumu pozwala nam domniemać, że żaden z Panów nie chcąc czuć się gorszym od kolegów, skusi się właśnie na Twoją ofertę.
Jeżeli jednak, mężczyzna do którego podeszłyśmy , daje się nam namówić bez konsultacji z resztą, na którąś z naszych propozycji warto jak najdłużej (ale ze smakiem i wyczuciem!) utrzymywać go, odseparowanego od reszty znajomych. Czemu często jest tak istotna dalsza separacja? To oczywiste – klient musi zapomnieć o kolegach i zatracić się w czasie spędzonym z Tobą.
Pro tip! Abstrahując od przedstawionej powyżej sytuacji, warto jest unikać tematów, które mogłyby przypomnieć o ilości wydanych pieniędzy danego wieczora. Jesteś w klubie, aby zapewnić gościom jak najlepszy czas i nie jest Twoją rolą przypominanie, ile już na Ciebie wydali.
Gdy zostaniecie sam na sam
Jeżeli jesteście w osobnym roomie, a Gentleman zastanawia czy zamówić kolejną butelkę szampana, warto zaimprowizować i wyjść na moment, na główną salę klubu. Następnie wrócić z jasnym komunikatem, że wszyscy koledzy bawią się rewelacyjnie i głupotą byłoby zakończenie dotychczasowej zabawy. To stworzy w głowie klienta wyobrażenie, że gdyby teraz wyszedł, to siedziałby sam przy stoliku, czekając na kolegów, którzy w najlepsze korzystają z uroków klubu.
A może jednak praca samodzielna?
Co w sytuacji kiedy preferujemy pracę samodzielną i nie jesteśmy zbyt optymistycznie nastawione do współpracy?
Bez obaw, nie musisz „dzielić się” klientem, jeśli nie masz na to chęci, ale w takich sytuacjach jak wejścia dużych grup, warto porzucić naturę introwertyka na rzecz krótkiej integracji przy podejściu do klienta. I oczywiście możliwości zarobienia wspólnie dobrych pieniędzy.